czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 1


Co masz na myśli mówiąc "Wszystko będzie dobrze"? Naprawdę w to wierzysz czy robisz mi zbędną nadzieję, na lepsze jutro? Może myślisz że tego nie zauważę? Ja wiem jednak że wszystkie te słowa są po prostu rzucone na wiatr. Tak po prostu. Tak...właśnie tak.
Nagle zatrzymujesz się i patrzysz na wszystko z góry. Zastanawiasz się jak mogłeś do tego doprowadzić. Nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji do puki coś się nie wydarzy...coś co kompletnie zmieni twoje życie o 180 stopni...

-Masz zapasowe klucze?
-Tak...mam... -wymamrotałam wychodząc niezdarnie z samochodu.
-Wrócę późno więc mam nadzieje że dasz sobie radę? -zapytała ciotka z uśmiechem.
-Um..jasne że dam. -upewniłam ją z krzywym grymasem na twarzy który miał raczej wyglądać jak uśmiech.
Po pożegnaniu się z moją nad opiekuńczą ciocią ruszyłam do wielkich drzwi budynku potocznie zwanym "szkołą" (oczywiście że dla mnie to jest piekło)  do której miałam uczęszczać. Popchnełam drewnianą powłokę i niepewnie postawiłam nogę w nowo poznanym miejscu. No..okej. Byłam tu już wcześniej ale to co innego stać w tym miejscu jako gość a co innego jako uczeń. Wszystkie pary oczu od razu napotkały moje zdenerwowanie. Stałam z przygryzioną wargą rozglądając się dookoła. Pamiętam jak jeszcze półtora roku temu, byłam tu w tzn. "delegacji"...a ty proszę. Teraz również ja jestem zmieszana z ich szarą londyńską rzeczywistością. Wypuściłam powietrze z pułc i ruszyłam długim korytarzem. Starałam się wyglądać nad wyraz spokojnie, jednak nie wierze że udało mi się osiągnąć swój cel. Po drodze kilku uczniów posłało mi nieśmiałe uśmiechy, próbując dodać mi odwagi? Może..
Po chwili usłyszałam za sobą głos wołający moje imię. Odwróciłam się podnosząc jedną brew i zobaczyłam uśmiechającą się brunetkę.
-Rayley? -zapytałam cicho. Pokiwała radośnie głową i szybko przywitała mnie w mocnym uścisku. To z nią prowadziłam temat prezentacji którą robiliśmy podczas mojego pobytu tutaj.
-Co ty tutaj robisz? -zapytała nie odrywając się ode mnie.
-Um..przeprowadziłam się. -oznajmiłam z trudem odczepiając od siebie dziewczynę.
-Tak się ciesze że cie widzę! -pisneła z podekscytowana wymachując przy tym rękami. -A więc to ty jesteś ta nowa.. -powiedziała do siebie na chwile mrużąc brwi. -Nie wiedziałam cię tyle czasu! -znów na jej ustach pojawił się uśmiech. Z tego co zdążyłam zauważyć Ray jest naprawdę zakręconą dziewczyną, co w ogóle mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Podziwiałam ją za tą pewność siebie i otwartość na świat czy ludzi. Choćby nie wiem co - ja nigdy taka nie będę. Po krótkiej wymianie zdań z długowłosą, zaproponowała że pokaże mi dokładnie szkołę po czym udaliśmy się na krótki apel rozpoczynający rok szkolny. Zajeliśmy tylne miejsca z czego byłam zadowolona.

"Krótki" -tak powiedziała Rayley a siedzimy tu już z 2 godziny! Rozejrzałam się dookoła, znudzona paplaniną dyrektora aż napotkałam mężczyznę stojącego nie opodal nas. Opierał się o ścianę i miał skrzyżowane ręce. Na jego głowie znajdował się ciemny kaptur a oczy były skierowane na mnie. Brunet. Bo tak stwierdziłam po wystających końcówkach włosów z pod nakrycia.
-Idziemy? -głos dziewczyny obił się o moje uszy. Odwróciłam się z powrotem w jej stronę. Podniosłam jedną brew nie wiedząc o co chodzi.
-Apel się skończył. -wyjaśniła z nutką rozbawienia. Pewnie zauważyła moje rozkojarzenie. Wstaliśmy z miejsca i pokierowaliśmy się od wyjścia przez zatłoczoną sale. Ostatni raz rzuciłam okiem na chłopaka jednak już go tam nie zastałam. Wzruszyłam w myślach ramionami i wyszłam z sali.
Po pożegnaniu się z brunetką i wymianą numerów telefonów poszłam na przestanek. Spojrzałam na rozkład busów. Najbliższy mam za jakieś 15 min. Usiadłam na ławce i włączyłam komórkę. Po chwili szperania bez sensu w internecie, podniosłam głowę na mężczyznę zasłaniającego mi słońce. Jedną rękę trzymał nad moją głową a drugą w kieszeni. To ten sam chłopak! -powiedziałam w myślach. Czytał rozkład busów jak zdążyłam zaobserwować. Moje serce podeszło do gardła gdy spojrzał na mnie z pod swoich długich, ciemnych rzęs. Rozejrzałam się nie pewnie gdy usłyszałam nadjeżdżający autobus. Dziękowałam w myślach Bogu, za takie wyczucie czasu. Mulat odsuną się ode mnie a ja szybko pokierowałam się w stronę pojazdu. Zajełam miejsce za kierowcą i przeczesałam niezdarnie włosy. Gdy popatrzyłam na przestanek chłopak uśmiechał się tajemniczo. Ruszyliśmy a ja siedziałam z krzywą miną pod znakiem zapytania. Opadłam na fotel czekając na swój przestanek.


_____________________________________________________
Na początek chce powiedzieć, że z milion razy zmieniałam ten rozdział. I wahałam się co do wstawienia. Ale dobra niech będzie, czytajcie. Wiem że nie wyszedł ale obiecuje że next będzie lepszy i dłuższy :) Zapraszam do dołączenia w tej przygodzie i wytrwania do końca :)

Mam też nadzieję, że was nie zawiodłam i nie będę. A na moje rozdziały będziecie czekać z niecierpliwością. Od razu mówię, że jest to moje pierwsze opowiadanie i pierwszy blog :) Więc jeżeli są tu jakieś błędy itd. To przepraszam xx 

Rozdział drugi pojawi się w następnym tygodniu :)) Tak więc..trzymajcie się i proszę o komentowanie bo to naprawdę motywuje :) 

3 komentarze:

  1. Krótki, ale ciekawy, mimo, że nie jestem jego fanką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc powiem tak. Jesteś tu poczatkująca i to Twoje pierwsze opowiadanie, więc nie będę Cię hejtować, bo wcale nie ma też do tego powodów. :) wielu rzeczy mogłabym się uczepić, ale nikt nie jest idealny, a ja sama często popełniam beznadziejne błędy w ortografii ale także w ogólnym pisaniu i spójności. Będę Cię wspierać póki będę mogła! :D mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko i będzie dluuugi xd a teraz lecę, bo nie mam czasu! :D Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się całkiem fajnie pomimo tego, że było dość krótko :) Weny

    http://the-touch-of-a-stranger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń