niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 2

-Okej. To widzimy się później? -upewniła się brunetka.
-Um...tak. -powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Już nie mogę się doczekać jak poznasz dziewczyny! -powiedziała radośnie. Pożegnałam się z Rayley i ruszyłam do samochodu cioci, która postanowiła mnie dziś odebrać.
-Jak było w szkole? -zapytała gdy zapinałam pas.
-Było...spoko. -zmrużyłam brwi i spojrzałam przez okno. Spoko..no jasne że "spoko".
Umówiłam się dzisiaj z Ray u niej w domu na 'maraton'. No chociaż nie spędzę reszty dnia sama w czterech ścianach. Po zatrzymaniu się samochodu pod domem, szybko wysiadłam i ruszyłam w jego stronę. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Wbiegłam po schodach na górę i rzuciłam się na łóżko.
-Agh!!! -warkłam gdy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwoniącego telefonu. Nie ruszając się z miejsca z lekką trudnością, Wyciągnełam komórkę z kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu odrzuciłam połączenie. Nie będę z nim rozmawiać. Nie mam ochoty, i czuję że przez najbliższe 100 lat, to się nie zmieni. Zamknełam oczy chcąc na chwilę się zrelaksować...

-Kate! -usłyszałam wołanie mamy. -Kate do cholery to nie jest śmieszne! -jej głos zaczął się coraz bardziej załamywać z każdym kolejnym słowem. Bezradnie chodziła po placu szukając mnie. Zakryłam usta dłonią aby cichy chichot nie dotarł do jej uszu.  Spojrzałam przez ramie i zobaczyłam chłopca siedzącego obok dużej kałuży. Odepchnełam się od tyłu domku i ruszyłam w jego stronę. Z zaciekawieniem przekręciłam głowę w bok ,aby móc spojrzeć na to co trzyma w dłoni. 
-Hej. -usiadłam obok niego. Nie odpowiedział. Nawet na mnie nie spojrzał. -Mam na imię Kate a ty? -zapytałam, ale wciąż zero reakcji z jego strony. Po paru sekundach ciszy, w końcu podniósł na mnie wzrok. Jego oczy były przepełnione smutkiem, ale na ustach pojawił się zarys uśmiechu. 
-Co to? -spytałam wskazując na małą szkatułkę w jego dłoni.
-Nie wiem.. -szepną i wrócił wzrokiem na wcześniej mi wymienioną rzecz. 
-Jak to nie wiesz? -dopytywałam z zaciekawieniem. Nie odpowiedział. -Jak masz na imię? -ponowiłam pytanie. Już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale tak szybko jak to zrobił, tak szybko je zamkną z powrotem. 
-Kate! -głos mojej matki dobiegł do moich uszu. -Kate! Tu jesteś! Tyle cię szukałam! -podniosła mnie z ziemi i przytuliła. -Nie rób mi tego więcej, rozumiesz? -zagroziła wciąż jeszcze drżącym głosem. Pokiwałam głową na tak po czym odwróciłam głowę w stronę chłopaka. Nie było po nim ani śladu...

Zerwałam się z łóżka do pozycji siedzącej. Zaczełam głośno oddychać i analizować w głowię ten sam, powtarzający się sen. Po chwili spojrzałam na zegarek. Była 16.30.
Kurde, o 17 miałam być u Rayley. Westchnełam i wstałam z łóżka. Zabrałam z komody jakieś ciuchy i weszłam do łazienki. Wziełam szybki prysznic nie mocząc przy tym włosów i umyłam zęby. Założyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania i zrobiłam lekki makijaż. Złapałam komórkę w dłoń i odebrałam przychodzące połączenie.
-Halo?
-Kate! Próbowałam się do ciebie dodzwonić z 20 razy! -założę się że w tej chwili wymachiwała zabawnie rękoma.
-Przepraszam...nie mogłam odebrać... -niezdarnie założyłam na nogi trampki. -Już wychodzę.
-Wyślę ci adres smsm. -poinformowała, w tle było słychać czyjeś śmiechy.
-Okej. - odpowiedziałam i rozłączyłam się, po chwili dostałam informacje dotyczące zamieszkania brunetki. Zeszłam po schodach i zauważyłam Ciotkę siedzącą przed telewizorem.
-Um...Wychodzę... -poinformowałam.  Odwróciła się w moją stronę z uśmiechem na ustach.
-Okej ale nie wróć za późno. -kiwnełam głową i założyłam kurtkę. -Podwieźć cię? -zapytała podniesionym głosem gdy już wychodziłam.
-Nie. Spoko pojadę autobusem! -odkrzykłam i zamknełam za sobą drzwi. Tak jak mówiłam, poszłam na przestanek i wsiadłam do swojego autobusu. Po 15 minutach byłam na miejscu. Ruszyłam chodnikiem z telefonem przed nosem, czytając kolejne instrukcję.
Billin Streat 34/9 jestem na miejscu. Nacisnełam dzwonek i już po kilku sekundach brunetka wpuściła mnie do środka.
-Nareszcie! -przytuliła mnie i zamkła drzwi na klucz. Ściągnełam kurtkę i odwiesiłam ją na wieszak. Już z korytarza można było słychać śmiech i rozmowy. Rozejrzałam się dookoła. Mieszkanie było bardzo przytulnie urządzone z nutką nowoczesności. Podążyłam za brunetką do salonu nerwowo bawiąc się palcami. Przekroczyliśmy próg a wszystkie pary oczu od razu zostały skierowane na mnie. Przełknełam ślinę i lekko uniosłam konciki ust.
-To jest właśnie Kate -Ray wskazała na mnie ręką szeroko się uśmiechając. -To jest Eleanor, Louis, Daniele i Zayn. -Podążałam wzrokiem za dłonią ciemnowłosej. W pewnym momęcie zamarłam a uśmiech zszedł mi z twarzy.
-Cześć Kate! -uśmiechnął się Louis. Spojżałam na niego po czym znów powrociłam wzrokiem na mulata, którego najwyraźniej rozbawiło moje zdezoriętowanie.
-Cześć.. -zmrużyłam lekko brwi i posłałam całej reszcie uśmiech.
-Rey opowiadała nam dużo o tobie! -Dani pociągneła mnie z rękę, zmuszając bym usiadła pomiędzy nią a El. Zamrugałam kilkakrotnie powracając na ziemię.
-To może ja włączę jakiś film? -zaproponował Lou zabawnie ruszając brwiami.
-Okej ale ja wybieram! -krzykła Eleanor i razem z brunetem rzucili się na półkę z płytami.
-Chodzisz razem z Rey do szkoły? -zapytała mnie dziewczyna. Przytaknełam głową z lekkim uśmiechem. -Przeprowadziłaś się do Londynu bo...
-Mieszka tu moja ciocia -przerwałam jej a ona lekko się uśmiechneła.
-Ej! Dani daj jej na razie spokój, wywiad zrobisz później! -zaśmiała się Rayley opierając się o framugę drzwi. Dziewczyna tylko wystawiła jej język i śmiesznie skrzyżowała ręce.
-Nie będę tego oglądać! -krzykła brunetka wydzierając Louisowi pilota z rąk.
-Dziecinada.. -Zayn burknął pod nosem i zabrał im powód do kłótni. Spojrzeli na niego gniewnie i usiedli na kanapie. Mulat podszedł do Telewizora i włączył jakiś film, po czym zajął miejsce obok mnie. Przygryzłam dolną wargę i wróciłam wzrokiem do Ray.
-Kate mogłabyś mi pomóc? -zapytała ruszając w stronę jakiś drzwi.
-Jasne. -wstałam i ruszyłam za dziewczyną. Weszliśmy do kuchni. Wyciągneła z lodówki 2 napoje i postawiła je na blat.
-Mogłabyś? -wskazała na półkę. Kiwnełam głową i wyciągłam 6 szklanek. Zabrałyśmy po drodze jeszcze jakieś czipsy i wróciliśmy do salonu. Położyliśmy wszystko na stoliku i zajeliśmy swoje miejsca. Powiem szczerze, że nie czułam się zbyt pewnie siedząc tak blisko Zayna. Chodź nie wiem czemu. Przecież mi nic nie zrobił no nie? Nawet go nie znam, tak samo jak resztę. El wyłączyła światło i przykryła się kocem, wtulając głowę w Louisa, który tylko zachichotał cicho. Dani z zafascynowaniem oglądała seans a Rayley podjadała czipsy, co chwilę pytając każdego czy ma też ochotę. Kontem oka obserwowałam Zayna który znudzony opierał się o swoją rękę. Jego szczęka mocno zaciśnięta, lekko porośnięta dwu dniowym zarostem. Duże oczy i te cholernie długie rzęsy. Prosty nos, a na ustach zarys uśmiechu. Spojrzał na mnie a ja szybko wróciłam wzrokiem na telewizor, co skwitował gardłowym śmiechem.

2 Godziny później


Do końca filmu zostało jakieś pół godziny. Oprucz El i Lou nikt go nie oglądał. Już dawno z Rayley wyszłyśmy do kuchni znudzone. Dużo rozawialiśmy... W sumie o niczym konkretnym jednak było to ciekawsze niż siedzenie przed telewizorem. Spojżałam na zegarek, 20.15.
-Ja będę się już zbierać. -poinformowałam dziewczynę na co zrobiła minę małego szczeniaczka.
-Jest dopiero po dwudziestej.. -włożyła szklankę do zlewu.
-Obiecałam cioci że nie wrócę późno. Nie chcę nadwyrężyć jej zaufania. -wstałam z krzesła.
-Rozumiem. -zapewniła z uśmiechem. -Jak wrócisz do domu?
-Zamówię taksówkę albo...
-Ja ją odwiozę. -wtrącił się mulat wchodzący właśnie do kuchni.
-Nie trzeba. Ja..
-To dobry pomysł. -powiedziała brunetka.
-Nie chcę sprawiać problemu.
-Przestań. To żaden problem. -zapewnił z cwaniackim uśmieszkiem na ustach.
-Okej.. -szepłam zrezygnowana. Po ubraniu kurtki i pożegnaniu się z wszystkimi, wyszliśmy na zewnątrz. Lampy oświetlały nam drogę, gdy szliśmy chodnikiem w kompletnej ciszy. Otworzył mi drzwi do czarnego Bentleya. Cicho podziękowałam i weszłam do środka. Po chwili Zayn siedział obok mnie zapinając pas. Zrobiłam to samo i przygryzłam nerwowo wargę.
-Gdzie mieszkasz? -spytał obojętnie, skanując moją twarz.
-Co? A.. Lander Helwil 9/5. -szczeliłam buraka i odwróciłam się w stronę okna, modląc się aby tego nie zauważył.
Odpalił silnik i już po chwili ruszyliśmy w stronę wcześniej wymienionej mi ulicy. Przez całą kilku minutową jazdę nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. No bo o czym miałabym z nim, niby rozmawiać? Przerażał mnie. Serio. Jego oczy były pełne pewności siebie i bezwględności. Jakby zdawał sobię sprawę z tego , jak bardzo mnie onieśmielał. A może naprawdę zdawał? Po zatrzymaniu się auta pod moim domem, złapałam za klamkę jednak nie ustąpiła. Spojżałam w stronę mulata, ale już go nie było. Podniosłam jedną brew gdy otworzył mi drzwi i wyciągną w moją stronę dłoń, czekając aż ją złapie. Niepewnie podałam mu swoją. Poczułam niekontrolowany przepływ dreszczy przez całe ciało gdy nasze dłonie się ze sobą zetknęły. Pomógł mi wysiąść a ja szybko cofnęłam swoją, nieco zakłopotana. Muszę się opanować. Zamrugałam gwałtownie, a powieki odzwierciedliły bicie mojego serca. Jeśli poczuł to samo co ja, to musiał być bardzo dobry w ukrywaniu emocji.
-Dziękuje. -wymamrotałam.
-Wstydzisz się mnie? -zapytał łapiąc ze mną kontakt wzrokowy. Co ja mam mu niby powiedzieć, he?  Nic nie odpowiedziałam. Zatrzasnął za mną drzwi a ja podskoczyłam, na ten nie spodziewany gest.
-Czyli tak...? - zbliżył się do mnie a ja przełknęłam głośno ślinę.
-Muszę już iść. -wydusiłam z siebie przeczesując włosy.
-Okej. -zaśmiał się cicho. -Dobranoc Kate. Do zobaczenia jutro. -puścił mi oczko.
-Dobranoc.. -ruszyłam w stronę drzwi. Nagle zatrzymałam się w miejscu i odwróciłam z powrotem do mulata. -Co? -podniosłam jedną brew.
-Jutro. -otworzył drzwi i wsiadł do Bentleya . Usłyszałam już tylko warkot odjeżdżającego auta.

_______________________________________________________
Jest rozdział 2 :) Znów miałam dylemat czy go dodać czy nie.. ale jak widać JEST. Nie jestem z niego zadowolona pod kwestią jakości..ale może wam się spodoba.

Za wszelkie błędy przepraszam :) Następny rozdział pojawi się za tydzień czyli w niedziele. 
Jeśli ktoś to w ogóle czyta to błagam, komentujcie. To naprawdę pomaga mi się zmobilizować :)

Gdyby ktoś chciał się coś dowiedzieć. To jest mój : Ask i Twitter
Do następnego :)xx

2 komentarze:

  1. Błędów trochę jest, ale pff! Kto by się nimi przejmowa!! :D
    Ten sen nie daje mi spokoju.. Nwm czy w najbliższym czasie dowiem się o co w nim chodziło ale będę czytać dalej i może kiedyś się wyjaśni :D jeśli chcesz więcej komentarzy, napisz komantarz pod postem bloga, którego czytasz, na pewno ktoś z ciekawości wejdzie i być może go zaciekawi. Myślę, że masz pomysł na to opwiadanie i to się liczy xx
    Czekam na nexta, powiadasz w niedzielę? Wejdę na pewno, życzę weny i powodzonka w dalszym pisaniu! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiła mnie ta scena, gdzie Kate chowa się przed mamą... Podobał mi się ten rozdział :)

    http://the-touch-of-a-stranger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń